środa, 28 stycznia 2015

"Faire rêver, c'est un métier"

W poszukiwaniach pracy najgorsze są rozmowy kwalifikacyjne. Jeszcze nie słyszałam o kimś, kto by je lubił. Sztampowe pytania, banalne odpowiedzi. Pół dnia zmarnowane i tyle. Z takim podejściem wybrałam się na rozmowę kwalifikacyjną z pracownikami najbardziej magicznego miejsca na Ziemi-
Jak było? Hmmm, w jednym z eleganckich hoteli odbyło się spotkanie z kandydatami. W sali konferencyjne zebrała się nas około 40 osobowa grupa. Prowadzący (3 eleganckich mężczyzn) przedstawili się, zadali kilka pytań w celu rozładowania atmosfery (skąd jesteście, wszyscy wiedzą kim jest Królewna Śnieżka itp).
Następnie obejrzeliśmy krótką prezentację na temat historii Disneya, przedstawiono nam stanowiska i rodzaje proponowanych umów, warunki zakwaterowania etc. Następnie przyszedł czas na rozmowy indywidualne. Wywoływano nas parami, a reszta... no cóż. Troszkę się ponudziliśmy. Czas mogła nam urozmaicić gra planszowa na temat Disneya. Poza tym zostaliśmy poczęstowani przeróżnymi napojami i każdy dostał drobny upominek- płócienną torbę z logo Disneya.
Sama rozmowa kwalifikacyjna przebiegła w bardzo miłej atmosferze. Na początku rozmawialiśmy niezobowiązująco: "Jesteś z Polski? Byłem w Wwie. Piękne miasto", "Musisz kiedyś jechać do Krakowa, jest o wiele ładniejszy" itd. Później przyszedł czas na konkrety. Kilka pytań dotyczących doświadczenia zawodowego. Co mnie zaskoczyło, były to pytania dość szczegółowe. Następnie był standard- dlaczego chcesz u nas pracować? Na tym etapie skończyliśmy rozmowę po francusku i przeszliśmy na angielski. Znowu standard- czy uważasz, że mówisz płynnie po angielsku, co lubisz w życiu we Francji i jak długo tutaj jesteś. Skorzystałam z doświadczenia zdobytego na studiach i paplałam ile wlezie o wszystkim, co mi ślina na język przyniosła. Dzięki temu nie męczył mnie za bardzo. Wpisał w formularz poziom angielskiego B2 ( ?! :D ) i zaczął dyskutować z drugą dziewczyną. Na tym w sumie cała zabawa się skończyła. O wynikach rekrutacji zostanę poinformowana mailowo w ciągu 2 tygodni. No to zobaczymy. Z jednej strony bardzo bym chciała tam pracować. To jednak Disney! No i bezcenne doświadczenie zawodowe.

Może teraz opowiem Wam o szczegółach rekrutacji.
Jak w ogóle dostać się na rozmowę? Disney organizuje castingi w całej Europie. Również w Polsce (marzec 2015, Warszawa). Wystarczy wysłać formularz zgłoszeniowy na stronie castingów.
Jeśli wszystko toczy się po naszej myśli, dostajemy maila z zaproszeniem na casting, w kolejnym mailu link do rejestracji i potwierdzenia przyjścia. No, a później już tylko iść :) Sugeruję założyć eleganckie ubranie. Nie wygląda fajnie jak prowadzący rozmowę jest w garniturze, a kandydat w zwykłej koszulce.
Dla tych, którzy zastanawiają się jak to jest zorganizowane- Disney proponuje nam zakwaterowanie w cenie 320 euro za miesiąc (prąd, woda, internet wliczone) w 1 bądź 2 osobowym pokoju. Mamy do wyboru kilka umów o pracę
CDI- umowa na stałe (nie ma zakwaterowanie, ale pomagają nam je znaleźć)

CDD- umowa na czas określony, może trwać 2 tyg, ale też 8 miesięcy
Contrat Professionnalisation- 75% czasu pracujemy, 25% uczymy się, na koniec jest egzamin, dostajemy dyplom (rzekomo uznawany na całym świecie) i dyplom językowy.

Przed wysłaniem kandydatury warto dobrze przemyśleć języki wpisane w CV. Sprawdzają każdy.
No i wypadałoby przemyśleć odpowiedź na pytanie- dlaczego chcesz u nas pracować? Dziewczyna, która miała rozmowę ze mną odpowiedziała, że to jej marzenie, bo to Disney i każdy chciałby tu pracować... Wg mnie nie była to najlepsza odpowiedź. Szczególnie, że chodzi jednak o Disneya, więc można pokombinować, np chcę
-ćwiczyć języki obce
-poznać inne kultury
-pracować w międzynarodowym środowisku
-jechać do Francji i poznać ją od codziennej strony
-zobaczyć Disneyland, a nie stać mnie na wycieczkę, więc szukam innych sposobów
W tym przypadku możemy sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa i inwencji twórczej.
To chyba wszystko, gdyby ktoś miał jakieś pytanie to proszę się nie krępować.

niedziela, 18 stycznia 2015

I tydzień diety i pizza lignt

Dieta bądź zdrowe odżywanie to trudny czas, pełen pokus i walki o marzenia. Ale dziś jest niedziela! Dzień, w którym wolno wszystko... no prawie. No i jest to moment podsumowania całego tygodnia.

czas:                  I tydzień

co było ok:        brak słodyczy i fast foodów, trening, motywacja

do poprawki:     więcej wody, więcej treningu i mniej pizzy light

spadek wagi:     0.3 kg

Dieta i pizza? Tak, jak najbardziej (byle nie za często). Prawie każde danie da się odchudzić, nawet fast-food, który w zdrowej wersji nie jest taki fast.
Miałam wielką ochotę na pizzę od jakiegoś czasu. Jednak wypad do pizzerii nie wchodził w grę. Zakasałam rękawy  stworzyłam własną wersję pizzy light. Nie była wyjątkowo twórcza szczerze mówiąc, zwykłą mąkę zamieniłam na pełnoziarnistą, zminimalizowałam ilość żółtego sera na rzecz mozzarelli, dołożyłam sporo pieczarek i było całkiem smacznie.


A już za tydzień zaczynam walkę z Dukanem!


piątek, 16 stycznia 2015

a może Dukan?

Tym razem się uda, schudnę! Ile razy każda z nas to powtarza? Niestety w większości przypadków nic z tego nie wychodzi. Jestem jedną z tych osób, które ciągle są na diecie. Chudnę i tyję, czyli

walczę z efektem jo-jo. Nigdy nie stosowałam konkretnej diety. Zawsze polegam na MŻ. Ale nie tym razem., bo TYM RAZEM ma być inaczej. Przyjaciółka podsunęła mi dietę Dukana. Nic z tego klasyczna wersja tego systemu odżywiania odpada. Trwa zdecydowanie za długo, no i nie przepadam za mięsem. I tu pojawia się niespodzianka- nowa wersja Dukana!

7 dni, 7 faz i tak w kółko, czyli:
poniedziałek- czyste proteiny
wtorek- czyste proteiny + warzywa (z fazy II klasycznej wersji diety)
środa- dołączamy 150 g owoców
czwartek- możemy sobie pozwolić na chleb pełnoziarnisty- razowy (45 g)
piątek- dokładamy max 45 g sera do menu
sobota- witamy skrobię (ziemniakom mówimy: nie!)
    pancakesy! 3 dzień diety                  niedziela- jeden królewski posiłek- jemy co chcemy.                                                                               pozostałe składają się z produktów dozwolonych w poprzednie dni.

Proste? Chyba.

Uważam, że ta wersja jest bardziej urozmaicona, mniej szkodliwa dla zdrowia. Jest to stosunkowo nowy pomysł i niewiele można znaleźć opinii na ten temat. Nie pozostaje nic innego niż spróbować :)
Może ktoś chciałby spróbować razem ze mną? W końcu w kupie siła!


PS Oczywiście nie wolno nam zapomnieć o sporcie o otrębach!

zdjęcie pochodzi ze strony dukania.pl, a tutaj link do przepisu

piątek, 9 stycznia 2015

Słońce i palmy!


Przeprowadziłam się! Wreszcie. Chociaż już myślałam, że zostanę pogrzebana w kartonach na zawsze. Wylądowałam na południu Francji, gdzie słońce świeci prawie przez cały rok, a temperatura rzadko kiedy spada poniżej 10 stopni. Klimat śródziemny pełną gębą.



Wychodząc z domu widzę morze, wszędzie rosną palmy. Na straganach można kupić świeże owoce morze, a w dni targowe na środku ulicy Arabki rozkładają manufaktury ichniejszych dań. |






Byłoby miło znaleźć pracę, ale do sezonu jeszcze daleko, więc póki co ofert brak. Trzeba czekać i cieszyć się słońcem!