piątek, 25 września 2015

Barmaid!

Od dwóch tygodni, co wieczór ubieram garniturowe spodnie, wyprasowaną koszulę, spędzam godzinę przed lustrem i idę do pracy. Prawdę mówiąc trafiła mi się robota łatwa, lekka i całkiem przyjemna. Moim głównym obowiązkiem jest ładny wygląd, a czas spędzam na uprzejmych rozmowach z klientami kasyna. Od czasu do czasu zrobię mojito albo cuba libre i to by było na tyle. Raz w tygodniu, w soboty pracuję na 100%. Jest sporo ludzi, zamówienia płyną strumieniami i trzeba to ogarnąć. W porównaniu z pracami, który wykonywałam wcześniej to nic. Nie sądziłam, że jest aż taka różnica między barmanem, a kelnerką. A jednak, teraz jedynie patrzę ze współczuciem na kelnerki, które dwoją się i troją.
Niestety nie wszystko jest kolorowe. Bardzo tęsknię za domem, czyli za Lokim i Fią (nasz golden retriver). Myślałam, że będzie lżej, że codzienność bez nich będzie na ileś fajna, w końcu nie mam żadnych obowiązków poza pracą. Niespodzianka! Tęsknię za zakupami, gotowaniem, sprzeczkami, za naszym wspólnym życiem. Teraz mogę mieć tylko nadzieję, że niedługo znów razem zamieszkamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz