czwartek, 10 lipca 2014

efekt motyla

Wracałam do domu, padał deszcz, wiatr dmuchał w twarz. Ale jakoś nie spieszyłam się. Nie wiem czemu. Pogoda tragiczna, ból stóp dawał się we znaki. Teoretycznie powinnam iść szybko. Jednak myślami byłam gdzieś daleko, nawet nie zwracałam uwagi na deszcz. Nagle usłyszałam huk. Samochód wbił się na chodnik z pełnym impetem. Zatrzymał się na ogrodzeniu. Kilka metrów przed moją twarzą. W pierwszym momencie nie zrozumiałam co się stało. Po kilku sekundach zaczęłam biec. Chciałam sprawdzić, co z pasażerami. Okazało się, że jedną z poszkodowanych była moja znajoma. Krwawiła, płakała. Dziwnym trafem nikt oprócz mnie nie miał telefonu. Zadzwoniłam na pogotowie. W między czasie dziewczyna zaczęła tracić przytomność. Telefon wylądował w rękach drugiego kierowcy. A ja zadziałałam bez myślenia- odsunąć się, nie dotykać dziewczyny, pozycja boczna ustalona.  Po chwili pojawiły się odpowiednie służby. Było trochę zamieszania. Kilka szybkich pytań i mogłam sobie pójść. Jednak zostałam, ta dziewczyna mnie poprosiła. jednak po kilku minutach poszłam. Tylko zawadzałam.
Gdy już odeszłam od całego zgiełku, zdałam sobie sprawę, że przecież ona uderzyła w ogrodzenie kilka metrów przede mną. Gdybym szła szybciej, wyszła z pracy minutę wcześniej, gdybym zastanawiała się krócej nad wyborem bułek w spożywczym, to już by mnie nie było. Nie pisałabym tego posta.
Życie jest jednak kruche. Frazes, który się ciągle słyszy. Ale to prawda. Więc może czas je docenić i korzystać póki Bóg, Allah, Jahwe czy jak kto woli, los pozwoli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz