sobota, 9 maja 2015

Majówka

Majówkę zawsze spędzałam przed telewizorem albo w pracy, jednak w tym roku było inaczej.Duch włóczykija obudził się we mnie na dobre i nie mogłam usiedzieć w miejscu. Odwiedziła nas koleżanka z Krakowa i ruszyliśmy razem w świat.


W środowisku wędkarzy Lac du Salagou jest uważane za jedno z najlepszych miejsc we Francji. Położone jest w przepięknej okolicy, otulone górami i lasem. Na brzegu można rozpalić ognisko, bez obaw wejść do wody (która jest bardzo przejrzysta). Zdecydowanie polecam tam jechać czy to na biwak czy jednodniowy wypad.


 Wybraliśmy się również do Nimes, miasta z 2600 letnią historią!


                 Zwiedzaliśmy ogrody de la Fontaine


                   Świątynię Diany, Areny i wiele innych.

Jednak wisienką na torcie była Barcelona! Kilkudniowy wypad na wariata z noclegiem u koleżanki, koleżanki naszej koleżanki.



Barcelonę zwiedzaliśmy na piechotę. To było straszne dla moich stóp, jednak było warto. Dzięki temu zobaczyliśmy miasto od tej normalnej, codziennej strony.
Pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie wszechobecna czystość. Ulice Barcelony są bardzo schludne, nie ma psich kup i śmieci walających się pod nogami, Hiszpanie bardzo dobrze radzą sobie z angielskim, nikt też nie próbował nas okraść, ani oszukać. Niestety po zmroku na ulicach pojawia się mnóstwo prostytutek, narkomanów, bezdomnych i innych typków spod ciemnej gwiazdy, Jednym słowem robi się niebezpiecznie. W miejscach typowo turystycznych co chwila przechodzi drobna Azjatka w kusych szortach, która uśmiecha się zachęcająco, kilka merów dalej stoi Cygan w różowej koszuli, szukając zaczepki, a w tłumie przemykają drobni kieszonkowcy. Z dala od turystycznego zgiełku można spotkać kompletnie pijanego i zaćpanego menela, który bije się z wyimaginowanym przeciwnikiem (gdy tylko nas zobaczył ruszył nam na spotkanie), czarną prostytutkę bez majtek, czekającą w mrocznym parku na Bóg wie co i inne dziwne indywidua.

 Na korzyść Barcelony przemawiają ceny- obiad (duże piwo, przystawka, danie główne) to koszt około 20 euro, litr paliwa to ok 1 euro 15 centów, 5 pocztówek niecałe 2 euro, duże piwo 2,20. W porównaniu z Francją jest tanio. Niemiłą niespodzianką mogą być ceny wejściówek, średnio to około 20 euro. Jest sporo różnych muzeów, zabytków itd, więc budżet na wejściówki trzeba mieć dość spory. My pominęliśmy tę przyjemność ze względu na brak czasu i skąpstwo.


 Po upalnym dniu na nogach nie mogliśmy się oprzeć dobrze schłodzonej Sangrii. Przy okazji trafiliśmy na świetny bar przy plaży- Surf House, który szczerze polecam :)
Teraz czas zabrać się do pracy, stawić czoła nowym wyzwaniom i marzyć o kolejnym wyjeździe!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz